Umów się na spotkanie:

795 403 461

Podziel się i zyskaj czyli o magii grup wsparcia

Maria Turek

Wszyscy siedzą w kółku, smutne, poważne twarze, ktoś opowiada swoją trudną historię, mówi, że boryka się z jakąś chorobą, uzależnieniem, a reszta na koniec patrząc na niego dziwnie, łapiąc się za ręce mówi: „Wspieramy Cię!” – taki obraz grupy wsparcia wyniosłam z amerykańskich filmów. Myślałam: „O matulu, co za masakra! Kto chodzi na takie spotkania, to chyba tylko za karę lub oddelegowani przez jakieś instancje…”

Mało tego, kiedyś jakimś dziwnym zrządzeniem losu dałam się namówić na udział w grupowym wyzwaniu dotyczącym odchudzania…Nie pamiętam dokładnego przebiegu tych spotkań, ale pamiętam, że pojawiał się tam na koniec ten „amerykański” kawałek, stańmy w kręgu, obejmijmy się i powiedzmy, że się wspieramy!
Brrrryyyyyy!!! Nigdy więcej!


Kiedy pomyślałam o szkoleniu dla prowadzących grupy wsparcia dla rodziców, byłam w trochę innym miejscu swojego życia, bogatsza w różne trudne doświadczenia jako rodzic, w trakcie swojej terapii i w toku rozważań o tworzeniu Ośrodka, w którym rodzice, dzieci, rodziny miałyby szeroką ofertę pomocy i leczenia. Moje doświadczenie zmagania się z trudami rodzicielstwa bez wsparcia innych poza mężem, wynikało po części z faktu, że nie spotkałam na swojej drodze innych rodziców, którzy byliby gotowi aby o swoich wyzwaniach (nie tylko o sukcesach ale i nierzadko porażkach) rozmawiać, nikt mi nie podpowiedział gdzie i jak szukać dla siebie wzmocnienia, oparcia poza terapią i konsultacjami dla rodziców ze specjalistą. Wydawało mi się też, że nikt tego, co przeżywam, nie zrozumie, nie chciałam obarczać innych , „dołować” swoimi problemami, a poza tym zawsze wydawało mi się, że należy być dzielnym i samodzielnym, nie daj Boże mówić o swojej słabości…

Jednocześnie wiedziałam już, że to nie jest takie proste być rodzicem w dzisiejszych czasach, do tego opiekować się trójką dzieci i radzić sobie z chorobą przewlekłą jednego z nich, a samemu w tym wszystkim zachować dobrostan. Czułam, że rodzice powinni się wspierać, że warto się spotykać i rozmawiać. I tak w sumie przez jakiś przypadek (choć wiem, że ich nie ma) trafiłam na konsultację przed szkoleniem na trenerów grup wsparcia dla rodziców, na której musiałam wywrzeć zabójcze wrażenie, mówiąc, że moja wiedza o tym, czym jest grupa wsparcia, kończy się na wizji z amerykańskich filmów.

Czemu to piszę?

Otóż na szkolenie mnie przyjęto, a potem zaczęła się dziać magia… Było to jedno z cenniejszych doświadczeń w moim życiu. Uczyliśmy się przez uczestnictwo we własnym procesie, będąc członkami grupy wsparcia poznawaliśmy jej strukturę. Doświadczając i nazywając budowaliśmy swoje kompetencje trenerskie, ale przede wszystkim czerpaliśmy ze swojej rodzicielskiej obecności, z doświadczeń każdego z nas, z opowieści o tym, co jest trudem, a co radością.

Spotkania w grupie wsparcia to przede wszystkim przestrzeń i czas na to żeby być sobą, żeby móc odłożyć wszystkie maski, które na co dzień przywdziewamy, by dobrze wypaść przed innymi. To czas, w którym możemy być wolni od ciężaru cudzych lub naszych własnych oczekiwań dotyczących tego jakim rodzicem mamy być, jak mamy zaspokajać wszelkie potrzeby swoich dzieci, jak stymulować ich rozwój, jak kontrolować, ale nie tresować itp. itd.

W czasie spotkania grupy możesz być sobą, możesz być dla siebie. Wszystko możesz. Możesz płakać, bo jest Ci naprawdę trudno, możesz się śmiać, bo czasem nic innego nie pozostaje, możesz ponarzekać, bo pozostali uczestnicy to przyjmą, nie będą próbowali pocieszać na siłę, lub zmieniać temat. Możesz zapytać o doświadczenia innych, możesz opowiedzieć o tym z czym sobie nie radzisz. Możesz posłuchać o czyichś wyzwaniach i zmaganiach. Możesz być. Możesz mówić. Możesz słuchać. Możesz dawać i brać

Nie umiem do końca opisać, jak to się dzieje, na czym polega ta magia, ale mogę zapewnić, że ona jest. Chyba dlatego, że to takie prawdziwe, autentyczne spotkanie w wolności, gdzie nic nie musisz, wszystko możesz, gdzie jesteś mile widziany taki, jaki jesteś. Bez maski „idealny rodzic” „nieomylny wychowawca” „heroiczny opiekun” czy jakoś tak.

W grupie, którą poprowadziłam na jesieni z Joanną Dryjańską, usłyszałyśmy na koniec te słowa od uczestniczek. Słowa o magii grupy.

O czym to było? O akceptacji, o tym, że każdy w tym czasie naszych spotkań był przyjęty takim jakim jest. O współodczuwaniu i przeżywaniu, o tym, że mamy podobnie, że dotyczą nas podobne tematy, że mamy podobne trudności, że jesteśmy inni, ale podobni. O słuchaniu siebie nawzajem, bez ocen, bez krytyki, bez radzenia i poprawiania, bez dawania jedynie słusznych rozwiązań. O wymianie, o tym, ze każdy jest potrzebny, że każdy może coś dać, że każdy ma co wziąć. Ja – zmęczony rodzic, mama, tata, mogę podzielić się swoim doświadczeniem i pomóc komuś, mogę też wziąć od kogoś jego historię, jego opowieść, jago trud, jego rozwiązania. To jest wymiana, poza logiczna i poza materialna, niewytłumaczalna, bo oto okazuje się, że dzieląc się z innymi swoją słabością, swoim zmęczeniem, smutkiem, bezradnością przynosimy ulgę i sobie i innym. Wypowiadając to, co często nie było wypowiedziane, sprawiamy, że łatwiej nam oddychać, że lepiej rozumiemy siebie, innych czy sytuację. Ta magia, to również doświadczanie tego, co w naszej codzienności i w społeczeństwie w którym żyjemy, ciągle jest zapominane, że możemy mieć inaczej, że każdy z nas odbiera rzeczywistość przez pryzmat swoich doświadczeń i przeżyć. Nie musimy siebie zmieniać, nie musimy nikogo poprawiać, ulepszać, po prostu oglądamy, słuchamy i przyjmujemy.

To może być też dobry trening do tego, by inaczej patrzeć na nasze dzieci czy towarzyszy naszego życia w domu i w pracy. Pamiętam, jak kiedyś wróciłam po którymś spotkaniu, na którym wybrzmiała ta fraza: „Ty masz tak, a ja mam zupełnie inaczej i to też jest ok” i w taki sposób zaczęłam rozmawiać z dziećmi, niezwykłe, ile to dało spokoju i swobody w naszej rozmowie.

Magia, bo do końca nie widzisz jak, ale czujesz, że coś się zmienia.
Magia, bo masz poczucie, że zostałaś/łeś obdarowany przez innych – choć do końca nie wiesz czym.
Magia, bo odzyskałaś/łeś siły, mimo że opowiadałaś/łeś o tym, o czym nie chce się mówić, bo to takie trudne…
Magia, bo trud przychodzenia zostaje zamieniony w radość spotkania.

Nie wiem czy udało mi się opowiedzieć o tej magii grupy wsparcia, chciałam chociaż trochę ponazywać to, co trudno nazwać, a co towarzyszy spotkaniom grupy. Jeśli myślisz, że jako rodzic nie potrzebujesz wsparcia, to może tak jest. A może myślisz tak, bo tak Cię nauczono, że po wsparcie przychodzą Ci najsłabsi, Ci niezaradni, ci którzy nie umieją sobie poradzić (a przecież powinni!), że to wstyd, (a Ty póki stoisz nie proś o krzesło, bo jeszcze się wyda, że bolą Cię nogi :).

Ty możesz dostać wsparcie, bo to i tak Twoja droga, ale łatwiej ją przebywać wiedząc, że nie jest się samym.
Ty możesz dać wsparcie, bo jesteś niezwykłym rodzicem i nikt nie ma takiej historii jak Ty.
Była tak gra dla dzieci, z której pamiętam takie hasło: Podziel się i zyskaj! Ty rodzicu – podziel się i zyskaj!

Dodaj komentarz